wtorek, 8 stycznia 2013

09. Niewolnica

Rangiku spała spokojnie, wtulona w ramię chłopca, ogrzewała mu swoim oddechem szyję. Gin przebudził się, gdy rudowłosa poruszyła lekko głową. Otworzył szeroko swoje zazwyczaj przymknięte oczy i spojrzał w sufit. Na jego usta wypełzł chytry uśmieszek, zerknął kątem oka na śpiącą słodko dziewczynkę, zsunął delikatnie jej głowę ze swego ramienia. Następnie po cichu wstał, by nie obudzić Rangiku i stąpając na palcach podszedł do paleniska. Chwycił napełniony do połowy wodą kubek i podkradł się do śpiącej. Nachylił się nad nią, przyglądając się jej twarzyczce. Matsumoto miała lekko rozchylone usta, do których zakradł się kosmyk włosów. Gin odgarnął delikatnie włosy z zaróżowionego policzka. Popatrzył jeszcze chwilę na dziewczynkę zamyślony.
- Naprawdę jesteś ładna... – szepnął.
Kiedy wypowiedział te słowa podniósł kubek z wodą nad głowę dziewczynki i przechylił go.
- ...ale czas już wstawać! – zawołał głośniej.
Rangiku, nie wiedząc, co się dzieje, otworzyła momentalnie oczy. Zimna woda, która spływała jej teraz po twarzy i włosach obudziła ją w jednej chwili. Gdy zobaczyła, że Gin kuca obok posłania z pustym kubkiem, w którym najprawdopodobniej przed chwilą była jeszcze woda, wściekła się.
- Oblałeś mnie! – krzyknęła.
- Chciałem cię tylko obudzić – odpowiedział niewinnie.
- I mam ci uwierzyć?! Miałam taki ładny sen...
- Jaki? – zapytał ciekawy chłopiec.
- Nie powiem ci! – zawołała dziewczynka.
Rangiku stanęła nad Ginem i zamachnęła się, by go uderzyć w głowę, lecz Ichimaru w ostatniej chwili uchylił się przed atakiem wściekłej rudowłosej.
- Dziś jesteś moją służącą – powiedział po chwili chłopiec. – A służące zachowują się inaczej w stosunku do swoich pracodawców.
- Co?
- Nie pamiętasz? Wczorajsza ryżowa kulka - przypomniał Gin.
Matsumoto, przypomniawszy sobie obietnicę, zmarkotniała. Zapomniała całkiem o tym, że przyrzekła robić, cokolwiek Gin sobie zażyczy. Kiedy zgadzała się na jego propozycję myślała wyłącznie o chwili obecnej, o słodkiej ryżowej kuleczce. Nie zastanawiała się nad umową, którą zawarli. Tak naprawdę to nawet nie słuchała zbyt uważnie. W tamtym momencie była gotowa obiecać mu wszystko.
- Ale... – zaczęła zrozpaczona, gdyż docierało do niej, że to będzie jeden z jej gorszych dni w życiu.
- Nie ma „ale”, chyba się nie wycofasz? – odparł Gin.
- Może byśmy... – Rangiku zastanawiała się, co zrobić, czy powiedzieć, by wymigać się od obietnicy.
- Rangisiu, myślę że jesteś odpowiedzialną, dumną dziewczyną, która zawsze dotrzymuje słowa, nieprawdaż? – zapytał z uśmiechem srebrnowłosy.
Matsumoto słysząc takie słowa nie mogła zaprzeczyć, a z drugiej strony przyznanie racji Ginowi doprowadzało do tego, że rudowłosa musiałaby cały dzień spełniać jego najwymyślniejsze zachcianki. Dziewczynka biła się przez jakiś czas z myślami.
- Dobrze – westchnęła z rezygnacją.
- Wspaniale! – zakrzyknął Gin. – To może zaczniemy od kąpieli... – dodał po chwili namysłu.
- Jak chcesz to się kąp – mruknęła rudowłosa.
- No tak, tylko widzisz... Ktoś musi przynieść wody, a potem jeszcze trzeba będzie ją podgrzać – odparł z satysfakcją chłopiec.
- I niby ja mam to zrobić? – Rangiku zapytała z niedowierzaniem.
Gin na to pytanie nie odpowiedział tylko twierdząco pokiwał głową. Matsumoto zacisnęła dłonie w pięści i przygryzła wargę, by nie wybuchnąć. Chwyciła wiadro, które stało przy drzwiach i wyszła z domu. Skierowała swe kroki ku strumieniowi, który płynął niedaleko. Przez całą drogę mruczała pod nosem wyzwiska pod adresem srebrnowłosego i obiecywała sobie, że jak tylko ten dzień się skończy, to Gin pożałuje tego wszystkiego.
         Ichimaru w tym czasie usiadł przed domem i wystawił twarz do słońca. Zamierzał wykorzystać ostatnie ciepłe dni jesieni i poleniuchować. Spojrzał w niebo i obserwował chmury myśląc o tym, jak wściekła musi być jego przyjaciółka.
- To dopiero początek – powiedział do siebie i zaśmiał się głośno.
Od szczytu domu nadeszła Rangiku, a słysząc śmiech chłopca, jeszcze bardziej się zezłościła.
- Co cię tak śmieszy? – zapytała chłodno.
- Nic takiego – odparł Gin i spojrzał na nią, uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Matsumoto postawiła wiadro z wodą obok Ichimaru z poczuciem wypełnionej misji. Miała nadzieję, że srebrnowłosy nie wymyśli nic więcej. Jednak były to płonne nadzieje.
- W zimnej nie będę się mył. Podgrzej ją – rozkazał władczym tonem, zanosząc się w duchu śmiechem.
- Panicz się znalazł od siedmiu boleści! Sam ją sobie zagrzej! – krzyknęła dziewczynka.
- Dziś to ty wykonujesz moje rozkazy – odparł chłopiec.
- Grr... Nie umiem – powiedziała Rangiku.
Rudowłosa miała nadzieję, że fakt, iż nie potrafi rozpalić ognia zwolni ją z zadania podgrzania wody. Jednak Gin nie miał zamiaru jej ustępować. Spojrzał na nią i złapał ją za prawą rękę.
- Użyj energii duchowej, jak ja... – mówiąc to wytworzył na swojej dłoni kilka tańczących iskierek.
Niebieskooka z podziwem wpatrywała się w ogniste języki, które powstały z energii Gina. Wiedziała, że także posiada reiatsu, jednak nie potrafiła się nim posługiwać w żaden sposób. Do tej pory to zawsze Ichimaru rozpalał ogień, ona tylko się temu przyglądała.
- Gin, nie potrafię tak... – powiedziała cicho.
- Nauczę cię – odpowiedział i uniósł jej dłoń wyżej. – Wyobraź sobie, że energia z całego twojego ciała, od stóp przepływa wyżej i wyżej, przechodzi przez brzuch i kieruje się dalej w stronę ramienia aż do dłoni. Teraz pomyśl o energii wydobywającej się z twojego serca i z umysłu, które kumulują się w twojej prawej ręce.
Dziewczynka słuchała uważnie słów Gina i starała się sobie wyobrazić ową energię. Czuła mrowienie w całym ciele i delikatne ciepło przechodzące przez jej organy. Nagle zaszumiało jej w głowie, zimna fala przeleciała przez jej ciało. Zemdlała.
         Gin potrząsał nią energicznie starając się przywrócić ją do świadomości. W końcu, gdy Rangiku otworzyła oczy, chłopiec odetchnął z ulgą.
- Co się stało? – zapytała słabym głosem.
- Odpłynęłaś... – odparł Gin. – Jak się teraz czujesz?
- Hmm... Chyba dobrze, trochę tylko kręci mi się w głowie – odpowiedziała.
Ichimaru chwycił wiadro i zaniósł do domu. Rudowłosa podreptała za nim i opadła ciężko na posłanie, ułożyła głowę na poduszce i przyglądała się, jak Gin ponownie przywołuje iskierki, którymi następnie rozpalił ogień. Srebrnowłosy obejrzał się na Matsumoto.
- Odpocznij trochę, daję ci przerwę, potem dokończymy.
Głos chłopca coraz wolniej i ciszej docierał do świadomości dziewczynki. Rangiku zapadła w sen.
         Gin delikatnie budził dziewczynkę, która powoli otwierała swe niebieskie oczy. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, na co chłopiec odpowiedział jej szerokim uśmiechem. Rangiku zauważyła, że Ichimaru jest do połowy rozebrany. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Ubierz się, bo zmarzniesz – powiedziała, ziewając przy tym.
- Ubiorę się, tylko najpierw musisz umyć mi plecy – odpowiedział wesoło.
- Plecy?
- Tak, no wiesz, to co się ma z tyłu. – Chłopiec odwrócił się tyłem do rudowłosej, by zademonstrować jej miejsce wykonania kolejnego zadania.
- Wiem, co to są plecy... – odpowiedziała dziewczynka z błyskiem w oku.
Matsumoto zamoczyła myjkę w ciepłej wodzie i zaczęła przecierać plecy chłopca. Zaczęła od ramion i barków, potem schodziła powoli w dół. Najpierw myła je delikatnymi, okrężnymi ruchami. Potem zaczęła coraz mocniej trzeć skórę, aż zrobiła się czerwona. Z ust Gina, co chwilę wydobywał się syk, gdy tylko rudowłosa mocniej tarła myjką jego plecy. Taka mała zemsta dała dziewczynce ogromną satysfakcję, w końcu mogła się odegrać na Ichimaru. Kiedy myjką zjechała w dół kręgosłupa jej wzrok padł na bliznę, która zaczynała się na boku chłopca. Rangiku wiedziała, że ciągnie się ona aż do brzucha srebrnowłosego. Opuściła dłonie i wpatrywała się w cienką czerwoną kreskę, która wryła się głęboko w skórę srebrnowłosego.
- Co się stało? – zapytał Gin. – Skończyłaś już? – zapytał z nutką nadziei w głosie.
- To nie był niedźwiedź, prawda?
Tym pytaniem Matsumoto całkowicie zaskoczyła chłopca, który nie spodziewał się, że jeszcze będą musieli wrócić do tego tematu. Ichimaru chwycił ubranie i naciągnął je na siebie. Zakrył plecy i bliznę, nie chciał, by Rangiku dalej ją oglądała.
- Gin?
- To nie był niedźwiedź – odpowiedział sucho chłopiec.
Siedział teraz odwrócony plecami do rudowłosej, więc nie mogła widzieć jego twarzy. Dziewczynka objęła go i przytuliła się do poranionych pleców. Nie wiedziała co, lub kto to zrobił, lecz była pewna, że Ichimaru nie chce jej o tym powiedzieć i może dlatego tak bardzo chciała wiedzieć. Ona przed nim nie miała żadnych sekretów, a on miał ich kilka. Rangiku nie wiedziała nawet, jak wiele ich w rzeczywistości jest.
- Kto ci to zrobił? – zapytała ciepłym głosem kierując to pytanie wprost do jego prawego ucha.
- Zły człowiek – odparł głucho.
Dzieci przez kilka minut siedziały cicho. Rudowłosa na razie o więcej nie pytała. Postanowiła, że dojdzie do prawdy małymi kroczkami. Zauważyła bowiem, jak bolesne było dla Gina mówienie o tym. Ichimaru natomiast zatonął we własnych mrocznych myślach jednak, gdy poczuł na swej skórze gorący oddech dziewczynki wrócił do rzeczywistości.
- Mam ochotę na grzyby – przerwał ciszę. – Twoje kolejne zadanie to nazbieranie ich.
- Grzybów ci się zachciało – Rangiku prychnęła jak kotka i wstała.
- Tak, zachciało mi się. A dziś...
- A dziś jestem twoją służącą – dopowiedziała za niego – Ale chodź ze mną.
- Pójdziemy razem, ale to ty będziesz się schylała po grzybki i to ty je będziesz potem niosła – odparł srebrnowłosy z przyklejonym uśmiechem.
- Leń z ciebie – powiedziała Matsumoto i wyszła z domu.
           Kiedy Rangiku nazbierała satysfakcjonującą chłopca ilość grzybów, a Gin wysłuchał całej litanii wyzwisk i obelg pod swoim adresem, oboje doszli do wniosku, że czas wracać do domu. Słońce powoli chowało się za horyzontem, a gromadzące się na niebie chmury zwiastowały zbliżający się deszcz. Dwójka dzieci szła porośniętą wysoką trawą dróżką. Rudowłosa niosła zebrane grzyby, natomiast Ichimaru w międzyczasie nazbierał trochę chrustu.
- Gin, kiedy znów pójdziemy do miasta? – zapytała dziewczynka.
- Nie wiem... A kiedy byś chciała?
- Może jutro? – zapytała z nadzieją.
- Może...- odpowiedział chłopiec.
Szum drzew i szelest liści pod stopami dzieci rozbrzmiewał w półmroku. Samotny ptak siedzący na drzewie wyśpiewywał swoje wieczorne trele, jednak nie zagłuszył w ten sposób pękającej gałązki. Dzieci stanęły i rozejrzały się wokoło. Krzaki obok dróżki poruszyły się i wyłoniło się z nich trzech mężczyzn. Jeden z nich uśmiechnął się szeroko pokazując swoje pełne ubytków uzębienie.
- W końcu cię znaleźliśmy – mężczyzna zarechotał złowieszczo. – Ichimaru Ginie.
    Ptak na drzewie zamilkł i zerwał się do lotu. Samotny liść zawirował w powietrzu i wylądował pomiędzy mężczyzną a chłopcem.

 I tak oto kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że teraz uda mi się utrzymać lepsze tempo, niż ostatnio :)
Dziękuję wszystkim wytrwałym czytelnikom, którym się jeszcze chce tutaj zaglądać ;)
Pozdrawiam Was gorąco!
Miyuki

4 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam z nowej notki!!! Brakowało mi czegoś ostatnio, ale jak jest notka to czuje się nasycona(jak kwas. Nie mogę znaleźć innego słowa).
    Notka jak zwykle świetna! Ten delikatny nastrój na początku, to "Naprawdę jesteś ładna... – szepnął", to odgarnięcie włosów z policzka! Po prostu początek bajeczny! A potem szybkie otrzeźwienie za przyczyną kubka z wodą i całkowitej zmiany wydźwięku notki. Zwrot o 180 stopni! Szantaż emocjonalny w wykonaniu Gina po prostu boski!!! Idealnie mi do niego pasuje!
    Potem znów delikatna scena z nauką opanowywania swojej energii i troskliwość Gina po utracie przytomności Ran-chan. Następnie rozmowa o niedźwiedziu i znów ta bliskość. Gin chyba nie widzi jaka pomocna jest ta bliskość z Rangiku. A raczej nie uświadamia sobie tego chodź podświadomie to wyczuwa. A później znów dalszy ciąg znęcania się nad Matsumoto! Znów zwrot akcji, który ma na celu wkurzenie Ran-chan. To powinno jej dać nauczkę, że nie rzuca się słów na wiatr!
    I ten mroczny akcent na koniec. Niespodziewani "goście" i to poczucie zagrożenia! Świetnie to opisałaś! Ta gałązka, półmrok i ten liść, który spadł z drzewa strącony przez uciekającego ptaka! Po prostu boska scena!
    Ta notka jest zbudowana jak sinusoida. Raz delikatna, pełna wrażliwości i przyjaźni, a raz okrutna, złośliwa, o zupełnie innym wydźwięku. Bardzo mi się podoba!
    Tylko trochę krótka! To jej jedyna wada.
    Mam nadzieję, że nie zanudziłam cie moim komentarzem!
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następną notkę!
    RavenZuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham czytać Twoje komentarze :) Już to chyba pisałam, ale dzięki nim wiele dowiaduję się o sobie :P Dzięki :) Mam nadzieję, że nie zawiodę Twoich oczekiwań. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja szybciutko bo mi pociąg odjedzie: świetna notka ;-) madziana

    OdpowiedzUsuń
  4. Arrr co za końcówka! Rangiku z tymi skłonnościami do przesady 'najgorszy dzień w jej życiu' i wgl xD
    Widzę, że ci 'źli ludzie' przyszli się odegrać.. Może i czytam drugi raz, ale zupełnie nie pamiętam jak to się dalej potoczy!

    OdpowiedzUsuń